Kochany przyjaciel
Długa droga,
pierwsze po lewo.
To duże drzewo,
gdzie upadł i już nie wstał,
bo narkotyki przedawkował.
Mój najlepszy przyjaciel,
czy to musiał być on?
Niebo było czarne ze wszystkich stron.
Coś musiało być nie tak,
a to był jakiś znak.
W końcu to zrobił
i ostatnim buchem się dobił.
Był uzależniony
i przyszłości pozbawiony.
Czemu go nie uratowałam?
Przecież tak bardzo chciałam.
Przez jakieś świństwo leży w grobie
i nie poleca tego Tobie.
A przecież wierzył w Boga,
lecz spotkała go trwoga
Kochał wszystkich dookoła,
nawet największego wroga.
Był spoko,
każdemu puszczał oko.
Tylko to uzależnienie.
Każdego zdziwienie
Aleja siedem,
grób numer jeden.
A. Wiórkiewicz
Joomla Templates designed by Best Joomla Hosting
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...