Spis treści
Opowiadania
Strona 2
Wszystkie strony

Alis

Gromadka ludzi szła pewną leśną ścieżką. Niektórzy płakali. Wokół szumiały drzewa, spadały liście, a pod nogami trzeszczały gałęzie i szyszki. Wszyscy obrali jeden cel podróży. Cmentarz. Przed nimi dość powoli jechał czarny karawan. A w środku, w bezruchu, blada, wystygła, młoda i niewinna Alis. Bóg wezwał ją do siebie. Miała tylko 17 lat. Jeszcze nie dorosła, a już tak dojrzała. Jej duże, zielone oczy zakryły powieki, a malinowe dotąd usta miały jeden i wciąż ten sam wyraz. Pierwszy raz widziałam ją bez uśmiechu, który zwykle opromieniał całą jej twarz. Nie znałam drugiej takiej jak ona. Była wyjątkowa. Jedyna i niepowtarzalna. Pewnie wielu z was pomyślałoby: "Kolejna naiwna, która zabiła się przez chłopaka czy problemy.." Otóż nie.
Alis miała raka. Od kilku lat chorowała. Miesiące spędzane w szpitalu, przeżuty, ten koszmarny widok, gdy patrzyła w lusterko. Lekarze nie dający szans, płacz matki, prośby i błagania do Boga o życie. To wszystko na nic się zdało. Zabrakło siły. A sama wiara nie wystarczyła. Pomimo choroby, była najbardziej żywą, wesołą, energiczną i sympatyczną osobą w klasie. Czasem długo nie było jej w szkole. W tym czasie przebywała w szpitalu, nieopodal szkoły, dzięki czemu mogliśmy odwiedzać ją codziennie. W końcu wyjechała do miejsca, gdzie miała zapewnioną profesjonalną opiekę. Wtedy widziałam ją ostatni raz. Siedziała w samochodzie. W jej oczach były łzy. Wysiadła, a ja uciekłam. Żałuję tego. Opuściła mnie odwaga, w momencie kiedy ona mogła potrzebować czyjegoś wsparcia i pocieszenia. Od tamtej pory, w klasie zrobiło się cicho i każdy odpływał myślami. Tęskniliśmy za Alis. W głowie, oprócz jej specyficznego sposobu bycia i urody, został mi jeszcze wyraz jej chłopaka, dla którego, mogę śmiało powiedzieć była wszystkim. On nie wstydził się złapać ją za rękę przy znajomych i powiedzieć, że jest całym jego światem. Był pierwszym chłopakiem, którego zobaczyłam publicznie płaczącego. I w każdą niedzielę, gdy idę pomodlić się na jej grób, pali się tam ta sama świeczka. Od niego. Wraz z każdym przyjściem na miejsce jej pochówku, zapalał ją. Codziennie tę samą. Codziennie tęsknił i myślał o największej miłości swojego życia, która mimo śmierci nadal trwała. Jak piękne, a zarazem tragiczne, musiało być to uczucie. Cierpiał tak samo jak jej matka. Alis była jedynaczką. Dziewczynką, dla której zrobi się wszystko. Ojca nie miała. Zapił się na śmierć gdy miała 3 lata. Jej mama, długo podnosiła się po tym. Po wielu latach odniosła sukces, otworzyła własną firmę, dobrze zarabiała... A teraz musi znowu zmagać się z kolejnym dniem.

Śmierć naszej koleżanki, przyjaciółki, córki i dziewczyny była wstrząsem. Tak silnym, że czasem niektórym popłynie jeszcze łza. Alis nauczyła mnie doceniać to co mam i walczyć o to, co kocham. Nawet, jeśli wydaje się to nierealne. Mimo przeciwności losu i nadchodzącej śmierci, nie poddawała się. Dawała i brała z życia to, co najlepsze. Bo życie warto kochać, mimo wszystkich problemów.

Stokrotka